Do 1989 roku w DDR (Deutsche Demokratische Republik – Niemiecka Republika Demokratyczna) obowiązywał „konserwatywny” komunizm. Nie na tyle jednak był odstręczający, aby „liberalizowani” Polacy, od połowy lat 70, nie wybierali się gremialnie do „enerdówka” celem m.in. zaopatrzenia się w czekoladę i buty. „Wschodni” Niemcy powszechnie uczestniczyli w „budowaniu socjalizmu”, co piąty należał partii komunistycznej SED (Sozialistische Einheitspartei Deutschlands – Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec) a praktyczne każdy dorosły był członkiem jakiejś organizacji komunistycznej (za przykład niech posłuży Angela Merkel, która była aktywistką „wolnej młodzieży komunistycznej” – FDJ, na „odpowiedzialnym stanowisku” uczelnianego sekretarza ds. ideologii i propagandy). Opozycja praktycznie nie istniała, a jej nieliczni aktywiści byli niezwłocznie „neutralizowani” przez wschodnioniemiecką bezpiekę MfS (Ministerium für Staatssicherheit) powszechnie znaną pod nazwą Stasi, a następnie, zwykle „deportowani” do Niemiec Zachodnich. Rewolta berlińska z 1953 roku, nie poskutkowała dalszym oporem, antykomuniści opuścili kraj jeszcze przed postawieniem muru berlińskiego (ok. 2,7 mln osób). Przykładem zorganizowanego sprzeciwu w latach późniejszych była sprawa listu protestacyjnego kobiet z 1982 roku, w związku z planowaną zmianą „ustawy o powszechnym obowiązku obrony”. Zainspirowane powstałym w krajach skandynawskich i RFN „ruchem pokojowym” kobiet, protestujące uważały ten projekt władz za sprzeczny z „ideą walki o pokój”. Podobnie jak wcześniej „opozycja” w PRL, uznawały one zatem system komunistyczny za swój, krytykując jedynie jego „błędy”. Dodatkowo angażowały się w prokomunistyczną rozgrywkę polityczną lewicy zachodniej. Było jednak o to łatwo, jako że stosunek rządu i elit politycznych RFN do komunistycznych Niemiec był w tym czasie bardzo przychylny. W szczególności dotyczyło to socjalistów takich jak np. późniejszy kanclerz Gerhard Shröder, którzy jeszcze w lutym 1989 roku pojęcie „ponownego zjednoczenia” publicznie kojarzyli z „reakcją”. W 1987 roku zachodnioniemiecka SPD zawarła formalne „porozumienie” z komunistami wschodnioniemieckimi.
Niemiecka pierestrojka rozpoczęła się dopiero wiosną 1989 roku. Charakteryzowała ją „bratnia pomoc” ze strony komunistów węgierskich, a także dobrowolne wsparcie ze strony władz oraz elit politycznych Austrii i RFN, a w ostatniej fazie także USA. Niemcy z komunistycznego „raju” zawsze wyrażali gremialnie nie tyle wolę zjednoczenia, co przeniesienia się na Zachód, co też zostało odpowiednio wykorzystane. Rozpoczęło się 2 maja 1989, gdy po wcześniejszych „ustaleniach” z sowietami, przeprowadzający „liberalizację” węgierscy komuniści rozpoczęli demontaż płotu z drutu kolczastego na granicy z Austrią (do kwietnia był on dodatkowo pod napięciem), co stało się faktycznym początkiem „likwidacji żelaznej kurtyny”. Przyniosło to taki skutek, że mieszkańcy DDR zaczęli masowo wyjeżdżać „na wakacje” do „bratniego kraju” po to tylko, aby skorzystać z okazji i spróbować przedostać się przez Austrię do Niemiec Zachodnich. Zarówno „ludowe” Węgry jak i Austria ułatwiały im to ze swojej strony jak tylko mogły. Wkrótce ręka w rękę, ministrowie obu krajów symbolicznie przecięli ostatnie pozostałe jeszcze zasieki. 19 sierpnia zaś, otwarto na trzy godziny granicę pod hasłem „pikniku przyjaźni”, realizując pomysł polityka i potomka ostatniego cesarza Austro-Węgier, arcyksięcia Otto Von Habsburga. W efekcie kilkuset (niektóre źródła podają liczbę ponad 900) „zdemokratyzowanych” Niemców bez przeszkód przedostało się na Zachód. „Zaproszenia” na ów „piknik”, w formie niemieckojęzycznych ulotek z rysunkiem róży na tle drutu kolczastego, pojawiły się zawczasu w mieszczącym się w Zugliget na obrzeżach Budapesztu rzymskokatolickim kościele pw. Świętej Rodziny, który spełniał dla nich rolę „bazy turystycznej”. Komuniści-„reformatorzy” węgierscy okazali się na tyle im przychylni, że dodatkowo umożliwili rządowi zachodnioniemieckiemu wykorzystanie tego kościoła jako „punktu konsularnego”. 11 września granica została otwarta na dobre i na Zachód ruszyły z NRD kawalkady Trabantów i Wartburgów. Liczba „turystów” z NRD, którzy opuścili w ten sposób „ludowe” Węgry osiągnęła 150 tysięcy osób.
W międzyczasie, 4 września w „demokratycznych” Niemczech odbyła się pierwsza tzw. demonstracja poniedziałkowa. Odbyła się ona w Lipsku, pod egidą tamtejszego kościoła ewangelickiego (kościół pw. Św. Mikołaja). Centrum wydarzeń tego rodzaju stało się także Drezno i inne miasta Saksonii (jak wiadomo, w tym czasie wykonywał tam swoje „odpowiedzialne zadania” dobrze dziś znany na świecie czekista mjr. Putin) . W tym też okresie czasu zawiązała się „opozycja” głosząca „demokratyczny socjalizm”. 9-10 września zorganizowało się Neues Forum (Nowe Forum) a dwa dni później Demokratie Jetz! (Demokracja Teraz!). W Dreźnie ujawnił się ponadto potencjalny „reformator partyjny” w osobie Hansa Modrowa, I sekretarza tamtejszego komitetu SED (Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec). Mocno wspierał go wpływowy „liberał” i niedawny szef enerdowskiego wywiadu cywilnego Markus „Misza” Wolf, człowiek Gorbaczowa i Kriuczkowa (w 1987 roku planowali zastąpić nim Honeckera).
3 października 1989 roku komuniści wschodnioniemieccy zamknęli „bratnią granicę” z ČSSR, co poskutkowało tym, że na dobre rozpoczął się „ferment” w partii, a także krytyka i sprzeciw ze strony naszpikowanego agenturą i do tej pory bardzo pomocnego komunistom kościoła luterańskiego (6 lat wcześniej z wielką „pompą” wspólnie obchodzono 500-lecie urodzin Lutra przedstawiając go jako patrona jednych i drugich). 6 października do NRD przybył Gorbaczow, oficjalnie po to, aby świętować 40-lecie komunistycznej „republiki” niemieckiej a nieoficjalnie, jak się zdaje sądząc po efektach tego przyjazdu, aby mocniej „pchnąć sprawy do przodu” (wobec okrzyków demonstrujących niedaleko trybuny tłumów na swoją cześć i wołania „Gorbi, Hilf uns” trudno mu było pozostać obojętnym). Dzień później drezdeński sekretarz partii (Modrow) okazał się być już w pełni „reformatorem” i na jego wniosek ludowa milicja w tym mieście zaprzestała bicia demonstrantów. Tydzień później „partie sojusznicze” wypowiedziały posłuszeństwo SED, a 18 października nowym I sekretarzem SED został Egon Krenz, zaproponowany politbiuru do tej roli osobiście przez dotychczasowego (Honeckera). Od tej pory, modelem dla die Wende (przemian) formalnie stała się pierestrojka.
W związku z tymi wydarzeniami niezwłocznie rozpoczął się „dialog ze społeczeństwem”. Ponieważ jednak „opozycja” okazała się być zbyt słaba, nie tylko bez większych ambicji politycznych ale co gorsza brakowało jej „bazy”, społeczeństwo reprezentowało się samo na ulicach miast. 23 października w Lipsku demonstrowało 120 a w Dreźnie 100 tysięcy osób. Wprawdzie 4 listopada w Berlinie demonstrowało pół miliona osób, na której to demonstracji upubliczniona została przez starającą się nadrobić czas „opozycję” wizja „nowej, lepszej NRD” i związanej z nią „trzeciej drogi”, jednak wizja ta nie przekonała większości „zdemokratyzowanych” Niemców. Ich hasłem stało się już bowiem „Wir sind ein Volk” – „jesteśmy jednym narodem”. Jak się niebawem okazało nie tylko ich. Próby bezpośredniego porozumienia się komunistów wschodnioniemieckich z rządem RFN w kwestii większego „wsparcia i współpracy” skończyły się w tym czasie fiaskiem, co wynikało zapewne z faktu, że nie tylko miał on inną wizję przyszłości, ale też znalazł sobie już poważniejszego partnera do porozumienia w Moskwie.
W tej sytuacji, 9 listopada „zdesperowani” komuniści ogłosili decyzję o otwarciu granic ze skutkiem natychmiastowym (transmitowaną przez radio i telewizję). Jeszcze przed północą granica do Berlina Zachodniego przestała funkcjonować. Tej nocy i następnego dnia, na oczach całego świata, nastąpił „upadek muru berlińskiego”. Niemcy ze wschodniego i z zachodniego Berlina, , wspólnie świętowali i rozbijali kilofami albo młotkami betonową zaporę a następnie rozpoczęli jej demontaż (w ruch poszły dużo skuteczniejsze narzędzia budowlane jak młoty pneumatyczne czy koparki). W tym czasie, przy murze stali spokojnie żołnierze Narodowej Armii Ludowej (Nationale Volksarmee), która od początku wydarzeń utrzymywała manifestacyjnie postawę bierną, zapewne biorąc przykład z wojsk sowieckich. Moskwa zachowywała bowiem w tym czasie wymowne milczenie, dając do zrozumienia, że odpowiada jej taki właśnie rozwój wypadków. Chociaż od tej chwili bezwarunkowe zjednoczenie Niemiec stało się powszechnym hasłem, komuniści i „opozycja” usiłowali jeszcze reanimować „walące się w gruzy” NRD. Do władzy w partii komunistycznej i w kraju doszli „reformatorzy” (13 listopada Modrow został „premierem”) i 22 listopada ogłosili „centralny okrągły stół” (Zentrale Runde Tisch) do którego zaprosili „opozycję”, wciąż starającą się nadgonić czas i zyskać powszechne uznanie. 7 grudnia odbyło się pierwsze zebranie tegoż gremium, które ogłosiło likwidację komunistycznego urzędu bezpieczeństwa (trzy dni wcześniej demonstranci zajęli siedziby Stasi m.in. w Lipsku i Erfurcie) oraz wolne wybory do „parlamentu” NRD w maju 1990, przyspieszone następnie na marzec. Tydzień wcześniej partia komunistyczna praktycznie „rozpadła się” a główną rolę wśród komunistów odgrywać zaczął inny „reformator” Gregor Gysi, za sprawą którego, w połowie grudnia SED „przekształciła się” w PDS (Partia Demokratycznego Socjalizmu). Gdy 15 stycznia 1990 roku demonstranci w Berlinie „zabezpieczyli” archiwa Stasi przed ich likwidacją (zbiór przechowywany w NRD), okazało się, że Gysi zarejestrowany został w aktach „tarczy i miecza” kompartii jako IM „Notar”/”Sputnik” (Inoffizieller Mitarbeiter – nieoficjalny współpracownik).
Decyzja o zakończeniu istnienia komunistycznego tworu państwowego jakim było NRD stała się jawną z chwilą „upadku muru”. Od tego mniej więcej czasu trwały intensywne kontakty pomiędzy sowietami i rządem RFN, a przy tym nieprzerwany exodus Niemców z komunistycznego „raju”. Sowieci nie byliby sobą, gdyby swojej „zgody” odpowiednio nie zdyskontowali, zgodnie z leninowskimi „zasadami” uzyskując w zamian korzystne kredyty (targu dobito ostatecznie 14-16 lipca 1990 po kolejnej „zgodzie” sowietów, tym razem odnośnie dalszego niemieckiego uczestnictwa w NATO). 28 listopada 1989 roku kanclerz Niemiec Zachodnich Helmut Kohl przedstawił w Bundestagu plan „przezwyciężenia podziału Niemiec” czyli ich zjednoczenia (pierwszą fazą miała być konfederacja). Na tzw. arenie międzynarodowej praktycznie wszyscy byli temu planowi przeciwni, poza najważniejszym zachodnim protektorem RFN, czyli USA. Administracja amerykańska pragnęła jak najlepiej współpracować z sowietami do tego stopnia, że prezydent George H.W. Bush zaoferował publicznie ograniczenie kontyngentu wojsk amerykańskich w Europie wbrew szefowi sztabu armii oraz sugerował rozważenie „nowych misji dla NATO”. 13 grudnia sekretarz stanu James Baker będąc w Berlinie Zachodnim wypowiedział się otwarcie za wspomnianym „przezwyciężeniem podziału Niemiec” (symbolicznie przebywał wówczas także w NRD). Wykorzystując powstałe możliwości, w dniu 19 grudnia 1989 roku na Altmarkt w Dreźnie do wiwatujących tłumów przemawiał już kanclerz RFN Helmut Kohl. Trzy dni później, zrobił to ponownie w Berlinie przy Bramie Brandenburskiej, tym razem wspólnie z komunistycznym „reformatorem” Modrowem (okazją było otwarcie nowego przejścia granicznego w tym miejscu). Jak się okazuje, „demokratyczni” komuniści (a także „opozycja”) mogli się jeszcze do czegoś przydać o ile pogodzili się z faktami.
Przed zapowiedzianymi przez „centralny okrągły stół” wyborami w marcu 1990 roku Kohl obiecał, że marka wschodnioniemiecka wymieniana będzie w stosunku 1:1 do zachodnioniemieckiej, co przesądziło o ich wyniku. Wygrała je koalicja „opozycji”: wskazany przez niego Sojusz dla Niemiec (Allianz für Deutschland). W ten sposób komunizm w „demokratycznych” Niemczech „upadł”. Nowym premierem DDR został Lothar de Maiziére (jak się okazało pod koniec roku, współpracownik Stasi IM „Czerni”). Przy tej okazji na scenie wielkiej polityki pojawiła się także Angela Merkel, która została zastępcą rzecznika prasowego jego rządu (znali się dobrze dzięki swoim ojcom, którzy owocnie współpracowali ze sobą a także z „władzą ludową” w dziele budowy lepszego, ewangelickiego „kościoła w socjalizmie”). Będąc aktywistką „demokratycznego socjalizmu”, świeżo po stażu w pierestrojkowym Przełomie Demokratycznym (Demokratischer Aufbruch), Merkel z dnia na dzień stała się „konserwatystką” i ulubienicą Kohla, a w przyszłości jego następcą. 12 września 1990 roku zawarto w Moskwie stosowny układ międzynarodowy, a trzy tygodnie później Niemcy formalnie zjednoczyły się (z komunizmem). Miesiąc potem sowiecki gensek przybył do Bonn celem zawarcia „układu podstawowego”, czyli traktatu o „dobrym sąsiedztwie, partnerstwie i współpracy”. Trudno się dziwić takiemu, typowo sowieckiemu ujęciu tej kwestii, skoro, jak to w grudniu 1989 roku szczerze wyznał Gorbaczow jednemu ze swoich zachodnioniemieckich partnerów, „reformy” w NRD zostały przez komunistów z Kremla i Łubianki „zainicjowane”.